Wpis 2 DAWNO, DAWNO TEMU
DAWNO, DAWNO TEMU
Są tacy, którzy patrzą w przyszłość, nie obracając się za siebie. Nowy rok, nowe, wyzwania, nowe możliwości. Tylko ciało i umysł coraz starsze. Coraz mniej dostrzegamy, coraz mniej rozumiemy, coraz mniej sprawnie się poruszamy. Mówimy coś o rozwoju osobistym, sukcesie, swoim i bliskich, ale brzmi to coraz mniej przekonująco. Za to przeszłość nabiera nowych barw, widzimy ją przez pryzmat późniejszych wydarzeń, kolejnych spotkań, kolejnych rozczarowań. Zdjęcia z podróży zapisane w pamięci są coraz ładniejsze, kolory cieplejsze, słońce bardziej przyjazne. Każdy szczegół może wywołać wspomnienia, także zapomniana butelka ribolli z 2005 roku od Franco Terpina wygrzebana z otchłani piwniczki na wino.
Balansujemy na granicy Italii i Słowenii. Kręte dróżki na jeden samochód prowadzą nas z Oslavii do San Floriano del Collio. Po drodze migają domki i winnice ikon friulańskiego winiarstwa: Primosic, Gravner, Radikon. Radykalni, terroirystyczni, biodynamiczni. Ciężka gleba i ciężka praca. Glebę nazywają ponca – są tu i margle i piaskowiec i morskie skamieliny. Gdy pada dłużej – nasiąka, osuwa się. Trzeba ją umacniać, a winorośl chronić przed chorobami grzybowymi. Powtarzamy w kółko: siarka i miedź, siarka i miedź. W końcu dojeżdżamy do Terpina. Słoneczny taras, morze winorośli i Adriatyk w oddali. Wchodzimy. Mała chałupka z salą degustacyjną przypominającą lisią norę. Wita nas żona gospodarza.
Próbujemy rozmawiać. Padają słowa angielskie, włoskie, polskie, friulańskie. Na dębowym, solidnym stole pojawiają się wina. Ciemne butelki, ciemne etykiety. Po nalaniu wina do kieliszków pomieszczenie zalewa ciepłe światło. To błyszczy ribolla gialla.
Już w XIII wieku toczono o nią spory. Biskup Triestu i opat klasztoru San Giorgio Maggiore w Wenecji wzięli się za łby. Chodziło o sprzedaż wina zwanego Rabola. Musiał interweniować papież. Bonifacy VIII rozsądził spór 20 marca 1296 roku. Roma locuta, causa finita. Ribolla była też pożądanym prezentem. 3 lutego 1299 roku miasto Udine podarowało Girardo da Camino: jedną krowę, jedną świnię, trochę chleba i dwa conzi, czyli jakieś 170 l, wina Rabiola.
Po latach dzikus ujrzał światło dzienne. Powstał po długiej maceracji na skórkach, roku w beczce, roku w stalowej kadzi i roku w butelce. Bez filtracji, bez stabilizacji. Kiedyś pomarańczowy dziś ciemnobursztynowy. Po 15 latach trzyma się krzepko. Kręgosłup z tanin i soczystej kwasowości utrzymuje w ryzach wcale nie wątłe ciało, znaczone czasem w butelce. Czego tutaj nie ma! Owoce pestkowe – są. Świeży akcent cytrusowy – jest. Kandyzowana skórka pomarańczowa – jest. Miód gryczany i wosk pszczeli –są. Żywica – jest. Siano i rumianek – są. Orzechy i migdały – są. Nawet chrupka wiśnia. Lekkie utlenienie i lotna kwasowość też są, ale nadają winu złożoności. Jeszcze tylko skalna, bardzo długa końcówka i można wracać do rzeczywistości. Arrivederci, Signor Memorabile.
SZYBKI FORMULARZ ZGŁOSZENIA